Najbardziej dające w kość warunki do kontynuowania podróży już za mną. Eldralinor. Szczerze, to nie spodziewałam się niczego, co tym razem tutaj zastałam, ale w sumie? Nie mogę powiedzieć, że jest to zmiana na grosze, absolutnie. Po prostu wszystko wydarzyło się aż za bardzo niespodziewanie. Nie wspomnę o otwierających się znikąd portalach, ani o znikających osobach, ani o nieplanowanych wizytach w fey, z resztą, kiedy niby one są planowane, aaaale że mnie na tak długo tutaj coś przytrzyma? Ha, nigdy. Już niby tyle drogi za mną i powinnam się była przyzwyczaić, że zazwyczaj to co się zaplanuje, zawsze jest weryfikowane przez rzeczywistość, no ale przynajmniej jest ciekawie. Akurat czasami lepiej po niektórych wydarzeniach wrócić od razu do cywilizacji, niż być gdzieś w rozdrożu. Dużym plusem jest też to, że zawsze to miejsce dawało szansę na głęboki odpoczynek, a teraz, to już w ogóle... chyba między innymi dlatego przesiedziałam tu dłużej niż zamierzałam. Na szczęście miasto obfituje w osoby, które chętnie składały zamówienia, więc przynajmniej miałam czym zająć czas. Udało mi się dogadać z Seynem, gdy on kończył pracę, mogłam korzystać z jego kuźni. Nie wiem co rytmiczny dźwięk metalu uderzającego o metal ma w sobie, ale uwielbiam to magiczne doświadczenie gdy myśli wskakują na swoje miejsca, i wszystkie inspiracje współpracują ze sobą, jak trybiki w idealnie pracującej maszynie. Moim kolejnym projektem będzie broń, bo w końcu udało mi się znaleźć rapier odpowiedniej jakości i długości, i wagi, i jest piękny, i perfekcyjny pod każdym względem. Nie mogę się doczekać aż go zacznę ulepszać, ale najpierw, wypadałoby zajrzeć do muzeum w Mieście Zbieżności, bo o ile wiem co bym chciała osiągnąć, to wolę sprawdzić czy ktoś już nie wpadł na lepszy pomysł. Dodatkowo, te zaręczyny o których wieści dotarły aż tutaj, brzmią jak coś wartego zobaczenia, już w szczególności, że za jedzenie odpowiedzialny będzie, cytuję "znany kucharz". Mogę się założyć o całe moje złoto, że naleśników młodego i tak nie pobije, ale dam mu szansę, żeby nie było. Heh, ciekawe co tam w ogóle u niego słychać. Czas pakować manatki, wzuć buciory. Słońce powinno za niedługo wschodzić, a powietrze jest lekkie i pachnie wiosną. I-d-e-a-l-n-i-e. Przynajmniej już nie będzie tyle ciapy i błota.