Gottri Bardinsson

Gottri Bardinsson
Krasnolud
Wojownik, Gladiator 1,
Pięściarz
Brąz 4
WS BS S T I
50 33 45 46 32
Ag Dex Int WP Fel
21 43 34 56 24

Gottri to zaprawiony w rozmaitych bijatykach, lubiący hazard i hulankę krasnolud. Zarabia na życie pełniąc rolę najemnego ochroniarza, choć jego klienci często ponoszą uszczerbek na zdrowiu gdy ten wpada w wir walki.


Eichenruh
Played by
Śniący
Other characters
Sun 27th Jul 2025 11:51

Rozróba w Eichenruh

by Gottri Bardinsson

Najdroższa Siostrzyczko,
 
Wybacz, że dawno nie pisałem, ale po prawdzie to się za dużo u mnie nie działo. Od naszej ostatniej korespondencyji cały czas włóczyłem się po tym całym Reiklandzie, parę gęb obiłem i trochę grosza zarobiłem. Niestety trop tego raki ostygł był już całkiem, ale się nie poddaję - co to to nie! W końcu sam Morgrim zwykł był mawiać, że "dobre rzeczy przychodzą do tych, co są cierpliwi", czy jakoś tak…
Ale odchodzę od sedna. Opiszę Ci tera historię, która mi się ostatnio przydarzyła. I nie, obiecuję, żę nie działa się była w burdelu ten tego…
No więc dotarłem se do zabitej dechami mieściny co nazywała się Eichenruh. Taka typowa wiocha umgich to była - kilkanaścia chat, zapach gnojówki, banda wattocków z widłami - brakowało tylko psów szczekających dupami, hehe. Od razu polazłem do gospody - Karczma pod Starym Krzyżem się nazywała. Tam polali mi gorzałki i piwa, co równie dobrze mogło być rozwodnionymi szczynami. Siedziałem se tak i opowiadałem miejscowym siusiumajtkom o swoich najlepszych bitkach, a tu nagle ni z gruchy ni z pietruchy pojawił się taki elgi! Zaczął się ten tego szwendać i wszystkich wypytywać o jakieś plony, o jakiś chłopów znikniętych, to se pomyślałem, że to jakiś zbój albo inna cholera. W końcu Matka zawsze powtarzała, że nai noe klad ankorrak okk bryn galaz un thagi elgi. No to wstałem se i poszedłem za nim co by przypilnować, żeby nie wywinął jakiegoś numeru. Dziwny jakiś był ten elgi, niby normalny - długi jak patyk i słabowity, ale ubierał się jak umgi, a zwał się Siwy Dym, czy jakoś tak…
No to połaziliśmy po wiosce, tamten się porozglądał, powypytywał się umgich, a potem na wzgórze polazł, co tam taki dworek stał - no to ja za nim. No i w tym dworku taka Panienka mieszkała - umgi, zacna kvinn i sporo galu miała. Siwy Dym znowu pogadał, popytał, ale gawędziarz był z niego słaby bo ta Panienka tylko oczami przewracała. W końcu se poszedł, ale ja se pomyślałem, że taka zacna kvinn to potrzebowałaby dobrego kazaki, co by jej ten cały majątek ochronił. A kto by się nadawał do tego lepiej niż twój braciszek Gottri - najlepszy magni po tej stronie rzeki Reik! No i tak dostałem robotę - w remontach i wkyończeńiówce, ale pilnować też miałem, co by tu jakiś Siwy Dym się jak smród po gaciach nie kręcił. Dostałem też nocleg, wikt i opierunek więc od razu mi się ta robota spodobała - “trzeba się trzymać tej Panienki, od razu se pomyślałem”. Wieczorkiem poszedłem se do karczmy co by długi uregulować, a tam mi mówią, że ten elgi Siwy Dym za mnie zapłacił - to se pomyślałem, że to jednak nie taki wanaz jakim się wydawał na początku.
Następnego dnia poszliśmy z Panienką i jej lokajem Luckiem, do lasu co by takiego łowczego poszukać, co jego syn przyszedł do Panienki, o pomoc prosić. Mały Fritz się nazywał, ale to straszna beksa była i nawet jednej pompki zrobić nie potrafił, chociaż wzrostem tylko o głowę był krótszy ode mnie. No i leziemy przez wioskę, a tam Siwy Dym cały w sadzy umorusany - ze śmiechu się prawie posra… To znaczy się, poszliśmy do lasu razem z nim też i tam pod mchami tamten myśliwy leżał. Ale z tym lasem coś nie tak było bo go te mchy i korzonki jakby zeżreć chciały, cały czas go owiały, no to mówię trza go spalić. Ale Panienka i Siwy Dym, mówili, żeby nie palić, to dalej poszliśmy. I tam takie wielkie drzewo było, co jak się je dotknęło to krzyczało - prawie tak jak babka, jak żeśmy jej z kuchni brogi podkradali. No i Panienka powiedziała, że to magia jakaś, no to ja wtedy zamachnąłem się toporkiem i sru w to drzewo, ale mi diabelstwo prawie topór zeżarło. No to mówię, że spalić trzeba albo prochem podsypać i podpalić, co by tak dupnęło, żeby nawet korzonek nie został. No ale Panienka na razie kazała to zostawić, to zostawiłem.
No to wróciliśmy do wioski, a tam umgi pogrzeb urządzali temu myśliwemu, dwa patyki mu postawili i niby płakali, ale tak naprawdę jakieś dyrdymały pod nosem gadali. No to idę tam i mówię, że do dupy taki pogrzeb i że jak chłop w walce zginął jak dawri to trza to opić, a nie stać tak jak banda wazzoków! A tu nagle taki grubas parszywy wylazł, Burmistrz się nazywał, brzydki jak grobi i do mnie mówi, że to brak szacunku! To ja mu mówię, że ja mu matkę tentego i żeby wypierdalał bo dostanie po gębie, albo stawał jak prawdziwy kazaki! A ta boga sobie poszła i do domu się schowała! Wanaz jebany! Później w karczmie jeszcze żem próbował skrzyknąć tych umgich, co by iść do tego lasu i to cholerstwo co ich drengbarazi zabija zajebać. Ale się okazało, że te umgi to jednak banda wattocków była. No to stwierdziłem, że nie ma rady i sam muszę opić uzkul tamtego sam.
Wieczorkiem Siwy Dym do mnie przyszedł i mi mówi, że ten burmistrz jest jakiś podejrzany, i że trza go sprawdzić bo on po nocy w tym lesie chodzi. To ja wkurwiony, poszedłem za przykładem Grimnira i postanowiłem pokazać tamtemu jak załatwia sprawy prawdziwy azumgi! No i poszedłem do tego burmistrza i walę w te jego drzwi, a tam cisza. No to rozjebałem mu te drzwi i wchodzę do środka a tam pusto. To postanowiłem zostawić mu mała niespodziankę. Naszczałem wanazowi na dywan i zostawiłem porządną sztabę brązu na jego biureczku - jak na prawdziwego dawi przystało, hehe! Siwy dym mi kazał jeszcze jakąś szufladę rozjebać - to rozjebałem. I spać poszedłem do stodoły bo tamtego wazzoka nigdzie nie było.
Rano się budzę, patrzę, a tu mnie ten zdradziecki elgi do ściany przykuł w loszku u Panienki. Siwy dym w dupę kopany jego mać! No to ja mówię, żeby mnie puścił bo muszę gębę obić tego Burmistrza. A ten że nie i podstawia mi antałek. To ja se myślę dobra, poczekam. Pić mi dali, jeść mi dali - pół dnia mi tam zeszło, ale mnie w końcu Lucek wypuścił. No to ja od razu zakasałem rękawy i idę szukać tamtego grubasa. I znalazłem wanaza, mordę mu obiłem, ale chociaż honor miał, że się ze mną bił na pięści. Ale wkurwił mnie wcześniej to mu kazałem po wsi na golasa biegać w błocie utaplanym, hahaha! No i do karczmy w końcu poszedłem, ale cały czas mi się zdawało, że czegoś żem zapomniał.
Wieczorkiem w karczmie ten Lucek do mnie podchodzi i mi przypomniał, że tego wanaza Burmistrza miałem do lasu Panience zaprowadzić. To ja cyk i z Luckiem do jego domu i za wszarz go wziąłem i mówię mu, że na grzyby idziemy, hehe. No i tam na miejscu Panienka już czekałą i Siwy Dym. No i Panienka chlast mu nożem po łapie - w sensie temu wanazowi Burmistrzowi - i łapę do drzewa i coś mamrotać zaczęła. I wtedy sru! Łubudu! I Burmistrza drzewo zeżarło, wciągnęło go normalnie w całości grubasa, tylko mu się morda na korze odbiła. Złe drzewo to było - no to ja wziąłem toporek i siołem je raz dwa. I tak żem wioskę uratował, drzewo złe ściołem, umgi mnie po plecach klepali, a Panienka trochę grosza mi dała. No i na razie chyba zostanę w tej mieścinie, bo Panienka płaci dobrze i trza się jej trzymać! No i wikt i opierunek mam. A i historię o chłopie co go drzewo zeżarło też mogę teraz opowiadać i ty ją też w oberży w Karak Ziflin odpowiedz.
 
 
Gridd ek barak karak ril ai bryn okk ek az,
twój braciszek Gottri
 
PS. Pozdrów ode mnie Matkę i starego Bronna! Powiedz im, że się dobrze mam i wkrótce napiszę znowu.

The major events and journals in Gottri's history, from the beginning to today.

Rozróba w Eichenruh

Najdroższa Siostrzyczko, Wybacz, że dawno nie pisałem, ale po prawdzie to się za dużo u mnie nie działo. Od naszej ostatniej korespondencyji cały czas włóczyłem się po tym całym Reiklandzie, parę gęb obiłem i trochę grosza zarobiłem. N...

12:57 pm - 27.07.2025

The list of amazing people following the adventures of Gottri.

Played by
Śniący

Other Characters by Śniący